Kliknij tutaj --> 🐑 jak zrobić muche na ryby
Łowienie na spidolino można nazwać połączeniem spinningu i sztucznej muchy, przy czym z muszkarstwem ma wspólne tylko przynęty oraz jeden węzełek, którym można (ale nie trzeba) wiązać przynętę. Reszta to metoda spinningowa. Morskie trocie łowię w miejscach płytkich.
Duże znaczenie w tej metodzie połowu mają przynęty wędkarskie, bez których nie uda się złowić żadnej ryby. Jak sama nazwa wskazuje do łowienia ryb na muszkę wykorzystywane są sztuczne muchy, imitujące wodne owady na różnych etapach rozwoju, od larwy do dorosłego owada. Wykorzystanie każdej z przynęt wymaga odpowiedniego
Nie do przecenienia jest też umiejętność skutecznego zarzucania przynęty. Nazwa tej metody pochodzi od zastosowania sztucznej przynęty, tzw. muszki. Do niedawna, zwłaszcza w naszym kraju, wędkarstwo muchowe kojarzyło się z obrazem starszego pana, który w charakterystyczny sposób wywijał wędką nad wodą. Teraz jednak metoda ta
Odpowiedź będzie zaskakująca ale jak najbardziej poważna: WSZYSTKIE! Pamiętajcie jednak o tym, co jest NAJWAŻNIEJSZE: Wszystkie ryby, które łowicie powinny być traktowane z szacunkiem i w dobrej kondycji jak najszybciej to możliwe WYPUSZCZANE w miejscu złowienia. Pstrąg potokowy.
W tym celu mięso można trzymać w zalewie octowej. Już po upływie 24 godzin powinny zrobić się mniej twarde. Zalecana proporcja takiej zalewy to 1:5 octu do wody. Ryby można również delikatnie ponacinać, skropić sokiem z cytryny i dokładnie natrzeć. Uzyskamy ten sam efekt, co w przypadku zalewy octowej, jednak smak będzie mniej
Site De Rencontre Algerien En Ligne. Jednak tytuł wziął się nie tylko z tego, że za oknem śnieg i temat to aktualny, ale również dlatego, że moje doświadczenia uwieńczone złowieniem tej ryby pochodzą z okresu od początku stycznia do połowy kwietnia. Wiele nieudanych prób z muchą w późniejszym okresie utwierdziło mnie w przekonaniu, że troci wiosennej i letniej lepiej szukać mimo wszystko ze spinningiem. Gdzie? Mieszkam w Trójmieście, dlatego najczęściej łowię na Redzie. Trocie w tej rzece poławiam na całym dolnym odcinku, to znaczy od jazu w Redzie Ciechocinie do ostatniego mostu poniżej Mrzezina. Najczęściej jednak na wysokości Rekowa, w okolicy byłego drewnianego mostu. W zasadzie cały ten odcinek jest łatwo dostępny do łowienia na muchę. Rzeka płynie tam prosto z kilkoma łukami (skutek dawnej melioracji). Brzegi miejscami porośnięte są olchami. Na dolnej Redzie oprócz troci często poławiane są pstrągi tęczowe - zarówno te hodowlane, jak i kilkukilogramowe morskie. Mimo, że na Redę mam najbliżej i łowię na niej najczęściej to... najwięcej troci złowiłem na Słupii. Moim ulubionym odcinkiem tej rzeki jest rejon Bydlina, a dokładniej od mostu do drugiego zakrętu poniżej słynnego "muru”. Dobre wyniki miałem również w Charnowie. Odcinek poniżej mostu w Charnowie zaczynam odwiedzać w drugiej połowie lutego. Do trociowego muchowania nadaje się także Parsęta powyżej Ząbrowa, wygodniej tam łowić z lewego brzegu oraz odcinek tej rzeki kilometr powyżej mostu w Bardach – prosta poniżej lini energetycznej tzw. “patelnia”, którą z kolei lepiej obławiać z prawego brzegu. No i wreszcie Łeba. Może niezbyt urokliwa na trociowym odcinku poniżej Lęborka, ale przez to “łatwa w obsłudze”. No i najważniejsze - są tam ryby, co udowodnił początek tego sezonu. Sprzęt Do połowu troci na Redzie i innych rzekach podobnej wielkości używam jednoręcznego wędziska o długości 3 m w dziewiątej klasie AFTMA, solidnego kołowrotka mieszczącego 40 m podkładu i tonącą linkę WF9 w szóstej klasie tonięcia, oraz lead core w odcinkach o długości i grubości 0,6-0,7mm. Przypon wiążę z jednego kawałka żyłki 0, o długości w zależności o głębokości odcinka rzeki. Na Słupii lub większych rzekach używam wędziska dwuręcznego, długości 4,20 m klasy 11-12 AFTMA, tonącej linki WF11w trzeciej klasie tonięcia, oraz lead core w odcinkach o długości Mimo dostępności różnych szybko tonących linek i głowic, ciągle używam lead coru - jest tani, dobrze tonie i można go szybko wymienić na bardziej odpowiedni w danym momencie kawałek. Muchy Muchy stosuję duże, w jaskrawych kolorach, na hakach łososiowych wielkości 1/0-5/0, najczęściej jednak 2/0. Podstawowe materiały, których używam do robienia trociowych much to koza, królik, marabut, lis. Skrzydełka warto wzbogacić odrobiną Crystal Flashu. Muchy często wyposażam w niewielkie blaszane oczy z łańcuszków, lub w razie potrzeby dociążam ołowianymi “mundkowymi” oczami. Przy konstruowaniu much trociowych warto eksperymentować z materiałami, kolorami, czy wielkością, bo troć miewa różne gusta i często atakuje nawet bardzo dziwne przynęty. Ponizej przedstawiam kilka sprawdzonych wzorów much, na które złowiłem najwięcej ryb. Są to muchy “prosto” z mojego pudełka, wiec wybaczcie drobne niedoskonałości. Tych jaskrawych pomarańczowych much używam na początku sezonu, wiśniowy puchowiec sprawdzał się zawsze przy czystej i niskiej wodzie, natomiast biało-czarna włosiankę stosuję w późniejszym okresie. Ryby łowiłem także na wiele innych much, dlatego czasami wybieram muchę z pudełka na zasadzie “chybił-trafił”... efekty bywają zaskakujące. Łowimy Technika połowu jest prosta. Rzuty wykonuję prostopadle do nurtu oraz ukośnie w dół pod przeciwległy brzeg. Po wykonaniu rzutu poprawiam linkę i pozwalam przynęcie swobodnie spływać. Niekiedy delikatnie unoszę i opuszczam wędzisko, mucha wówczas wykonuje skoki co często prowokuje troć do brania. Muchy powinny spływać łagodnym łukiem, powoli i głęboko, dobrze jeżeli czasami trącają dno. Jeżeli czuję, że mucha nieustannie haczy o dno to zakładam dłuższy przypon, a jeśli to nie pomaga to zmieniam lead core na lżejszy, lub zdejmuję go całkowicie. Długość lead coru i przyponu dobieram doświadczalnie, dlatego trudno tutaj o konkretne przykłady. Generalnie lepiej łowić lżejszym zestawem niż za ciężkim. Zawsze łowię na jedną muchę. Trocie łowię z brzegu, a do wody wchodzę tylko wtedy gdy nie ma innej możliwości, żeby wykonać rzut rolowany. Oczywiście są miejsca w których łowię ryby regularnie, w innych czasami lub wcale, ale zawsze obławiam wszystkie miejsca ponieważ trocie lubią zaskakiwać. Brania, z reguły bardzo pewne, najczęściej mam w momencie kiedy mucha znajduje się mniej więcej na środku rzeki, a linka wychodzi z łuku. Objawia się to przeważnie jako zaczep, który dość szybko “ożywa”, unoszę wtedy wędzisko do góry i rozpoczynam hol. Troć to dzielny przeciwnik, hol jest bardzo emocjonujący. Zawsze staram się zachować spokój i utrzymać napięty zestaw. Hol kelta do 60 cm nie sprawia większych kłopotów, po kilku młynkach troć uspakaja się i powoli podprowadzam ją do obszernego podbieraka. Natomiast kelty powyżej 60 cm oraz srebrniaki (trafiają się w styczniu) potrafią wyskakiwać nad wodę i zmuszają do oddania kilku czy nawet kilkunastu metrów linki, a to jest to co lubię najbardziej. Osobiście nigdy nie spieszę się z podebraniem ryby, czynię to dopiero wtedy gdy troć wyraźnie wykłada się na boki. Po braniu na środku rzeki mucha najczęściej tkwi w nożyczkach, lub w języku i ryba bardzo rzadko spada. Czasem zdarza się, że brania następują również po spłynięciu zestawu pod brzeg, niestety rzadko kiedy udaje mi się szczęśliwie wyholować taką rybę. Nigdy nie miałem brań na muchę prowadzoną wzdłuż brzegu, więc po spłynięciu zestawu pod brzeg ponawiam rzut. Pogoda Jeżeli chodzi o pogodę to łowiłem ryby zarówno przy zachmurzonym niebie jak i w pełnym słońcu ( srebrniak 70 cm). Moim zdaniem najważniejszy przy połowie troci jest stan wody. W styczniu najlepsze są stany średnie. Później wiadomo, podczas przyboru wody troć zmienia stanowiska i to jest bardzo dobry moment do łowienia. Najwięcej troci złowiłem między godziną dziesiątą a czternastą. Ujemna temperatura raczej nie ma wpływu na brania i nie wyklucza możliwości złowienia ryby. Jednak podczas mrozów wędkuję rzadko, ponieważ oblodzenie zestawu bardzo utrudnia łowienie i szybko zniechęca... Co skuteczniejsze mucha czy spinning ? Zdarzały mi sie takie dni na Słupii, kiedy na muche łowiłem dwie ryby, bedąc jedynym muszkarzem na danym odcinku, a spinningiści byli bez ryby. Z drugiej strony częste były przypadki, że to spinnigiści dużo łowili, a ja byłem bez brania, mimo że dwoiłem się i troiłem. To tyle, jeżeli chodzi o moje doświadczenia z połowu troci na muchę. Mam nadzieję, że tych parę zdań pomoże lub przekona niektórych kolegów do zimowej wyprawy z muchówką w ręku - naprawdę warto. Choć z powodu małej ilości troci w rzekach poprzednie dwa sezony trochę sobie "odpuściłem", to jednak ostatnio doszły mnie bardzo optymistyczne wieści znad Łeby. Jest to rzeka, w której jeszcze troci nie złowiłem, a jest wręcz idealna do połowu tej ryby na muchę. Dlatego liczę, że obecny sezon będzie dużo lepszy, czego Wam i sobie życzę. Mariusz Bednarski
Mokre sztuczne muchy wędkarskie to imitacje owadów wodnych w różnych stadiach rozwoju znajdujących się pod powierzchnią wody. Początki wędkarstwa muchowego to właśnie klasyczna mucha mokra dziś, nie wiedzieć czemu, trochę zapomniana. Wybierz się nad wodę z mokrą muchą a przekonasz się że to nadal skuteczna i niezastąpiona metoda na pstrąga potokowego, lipienia, klenia... Oferowane poniżej mokre muchy wędkarskie są wykonywane z najwyższą starannością z najlepszych materiałów muchowych dostępnych na rynku. W naszym sklepie istnieje możliwość wykonania sztucznych much wędkarskich na życzenie wg wytycznych Klienta.
Poradnik dodany przez: tedikos 57886 Jest to prosta konstrukcja przynęty na tzw. muchę. Jeżeli jesteś początkującym wędkarzem, to sam możesz taką przynętę wykonać. Składniki: Kombinerki Nóż lub nożyczki Włoski Nitka Haczyk Do poradnika Jak zrobić przynętę na muchę przypisano następujące tagi: ryby wędkarstwo mucha przynęta łowić muchę rybę przynętę
Muchowe początki – to dział, który kierujemy nie tylko do osób zaczynających łowić na sztuczną muchę, ale również tych, którzy pragną poszerzać swoje muchowe horyzonty. Stare wygi również znajdą tu coś ciekawego, bo przecież uczymy się całe życie. Dziś mokra mucha. Na początek trochę historii. Nie wgłębiając się w daty i w nazwiska pionierów, technika mokrej muchy była początkiem, klasyką połowu ryb metodą muchową. Do pionierów tych musimy zaliczyć Indian amerykańskich, którzy ponoć, znacznie wcześniej niż Anglicy, łowili na „streamera” imitującego głowacza – ale czy sprawdził to ktoś? Jeżeli tak, to na pewno polegało to na spławianiu przynęty z nurtem rzeki, tudzież przytrzymywaniu jej w wytypowanym miejscu nadając wabiące ruchy. Mniej więcej na tym polega połów na mokrą muchą, bez względu na to jaką przynętę zastosujemy, klasyczną mokrą, streamera czy nimfę. Tekst: Michał Laudański Historyczne grube, kute haki, „gruby sprzęt”, linki bardziej tonące niż pływające, wymuszały łowienie na imitację pod powierzchnią wody i głębiej. Dzisiaj, stosując nowoczesne sznury, możemy nawet prezentować muchy w tak zwanym filmie, czyli pod samym lustrem wody. To pozwala nam na imitowanie różnych stadiów wylotu owadów wodnych. Jedną techniką, mokrą muchą, możemy imitować wszystkie stadia rozwoju owadów, stosując odpowiednie sposoby prowadzenia i odpowiednie imitacje (cięższe, lżejsze muchy i linki różnych klas, od pływających po tonące). Obecna systematyka materiałów dzieląca je na bardziej i mniej chłonące wodę, pozwala nam na stworzenie imitacji, których głównym zadaniem jest przebicie powierzchni wody i utrzymanie muchy w nurcie. Mucha. Mokre muchy konstruujemy na grubszych, cięższych hakach. Używamy miękkich, nasiąkliwych materiałów, piór, sierści, dubbingów, lamet, drucików, główek. Ważne jest użycie ich w jak najmniejszej ilości. Ważne, aby mokra mucha była smukła, minimalna objętościowo, będąca w stanie przebić powierzchnię i pozostać na „pozycji” podczas spływu. Do wyboru mamy tysiące wzorów. Początkującym polecam tzw. spidery, kręcone z miękkich piór np. kury czy kuropatwy, w różnych kolorach. Mokre muchy ze skrzydełkami to wyższa szkoła kręcenia. Są one mniej trwałe, a poprawne zawiązanie ich zajmuje dość dużo czasu. O poradę proszę zwrócić się do kolegi Huberta Janeczka, który solidnie opanował tę sztukę. Sprzęt. Nie wgłębiając się w portfele czytających, rozpoczynającym przygodę z muszkarstwem proponuję tanią wędkę w klasie 4-5 AFTM o akcji mid flex, gdyż brania na mokrą bywają mocne i dobrze aby wędka miękko przyjmowała siłę uderzenia. Długość wędki i jej klasę należy dostosowywać do wielkości rzek i wód stojących, na których zamierzacie łowić, a co najważniejsze do wielkości występujących w nich ryb. Do rzecznego łowienia używam wędki 9-cio stopowej, a nad wodę stojącą zabieram kij o długości 10’6 stopy. Linki. Polecam opisany już na pewno z tysiąc razy przedział: pływająca, intermediate i tonącę w różnych klasach, chociaż tej ostatniej jeszcze nie byłem zmuszony używać ze względu na głębokość moich miejscówek. W każdym razie linka pływająca i clear intermediate w rożnych klasach tonięcia (fast, slow, intermediate, hoover). Obie te linki obsłużą większość wód, na których zamierzacie muchować. Przypony np. koniczne lub wiązane samodzielnie, długości wędki. Moim skromnym zdaniem nie warto schodzić z grubości końcówki. Nie używam cieńszych niż 0,16mm ze względu na czasami „atomowe” branie na rozprostowanej lince i przyponie. Kołowrotek. Przestałem zwracać na to uwagę, dla mnie ważne jest żeby hamulec działał sprawnie. Najwygodniejsze kołowrotki to oczywiście te, z rodziny Large Arbor, które w mniejszym stopniu skręcają linkę. Jeśli chodzi o cenęm to z mojego doświadczenia poszukiwanie budżetowego kołowrotka często kończy się rozczarowaniem jakością wyrobu. Wybór należy do Was. Technika. Stara jak świat Down and Across kojarzy mi się z metodą dla leniuchów, przy czym jest to metoda, która pozwala początkującym łowić pierwsze ryby na muchę. Polega ona na spławianiu przynęty w dół rzeki, wykonując rzuty pod różnym kątem w stosunku do nurtu. Wędkę trzymamy wysoko tak, aby jak najmniejsza ilość sznura dotykała wody. W ten sposób mamy lepszą kontrolę nad przynętą. W przypadku dalekich rzutów stosujemy mending – nadrzucanie linki, którą nurt wybrzusza powodując nienaturalnie szybki spływ muchy, co dla ryb na pewno wygląda nienaturalnie. Jak już pisałem możemy również zatrzymywać muchę nad obiecującymi miejscami, np. zatopionym kamieniem, karczem czy kępami roślin. Na końcu spływu, czyli już po naszej stronie rzeki, po rozprostowaniu sznura i przyponu, mucha wędruje ku powierzchni, co naśladuje prawdziwe zachowanie niektórych owadów wodnych. Nieco trudniejszą techniką jest łowienie mokrą muchą pod prąd. Dokładnie tak, jak na długą nimfę. Rzuty wykonujemy tak, aby przypon i linka wyprostowały się w locie, co po opadnięciu linki na wodę powoduje stały kontakt z przynętą od początku jej spływu. Cofającą się linkę zbieramy z szybkością nurtu, do siebie. Każde przytrzymanie, pociągnięcie kwitujemy zacięciem, co w technice Down and Across nie jest konieczne, bo łowiąc w ten sposób ryby zapinają się same. Wystarczy unieść wędkę i rozpocząć hol. Technika mokrej muchy to korzeń, matka wszystkich technik. Polecam ją szczególnie początkującym, bo jest łatwa i pozwala na złowienie pierwszych ryb. Na pewno da dużo satysfakcji i zmotywuje do głębszego poznawania techniki łowienia na muchę, która bezpodstawnie uznawana jest za trudną. Pozdrawiam z Wrocławia Michał „Laudan” Laudański Written by - 03/09/2018 - 8734 Views
Wachlarz przynęt na ryby słodkowodne jest ogromny. Wypracowały je przecież pokolenia wędkarzy. Z grubsza możemy podzielić przynęty na roślinne lub pochodzenia roślinnego (np. chleb, ziemniaki, groch) i zwierzęce, bądź pochodzenia zwierzęcego .(rosówki, białe robaki, ślimaki, mięso, podroby itp.).Uniwersalną, powiedziałbym tradycyjną, przynętą na prawie wszystkie ryby spokojnego żeru jest dżdżownice, zwana popularnie rosówką, oraz czerwone robaczki kompostowe. Rosówki możemy obecnie kupić w sklepach wędkarskich bądź też zbieramy w nocy, szukając ich w świetle latarki, przede wszystkim w ogrodach, parkach, na pastwiskach i mokrej murawie. Z jakim takim skutkiem można je także wykopać z gruntu. Można też wbić metalowy pręt w murawę i uderzać weń kawałkiem metalu bądź drewna. Dźwięki (a może drgania), które przy tym powstają, są widocznie przykre dla dżdżownic. ponieważ w panicznym strachu uciekają z ziemi na powierzchnię. Niektórzy twierdzą, że odgłosy te przypominają im prawdopodobnie kreta, który wybrał się na polowanie. Wspaniała przynętą na wszystkie ryby są pijawki, zarówno te niewielkie, które zakładamy na haczyki, w pęczki po kilka sztuk, jak i końskie, ogromne, będące przysmakiem dla kleni i jazi, a nawet grubych okoni. Do nader skutecznych przynęt na klenie i jazie zalicza się też latające owady: chrabąszcze. chrząszczyki czerwcowe i jętki. Również chętnie biorą te ryby na larwy chruścików, koniki polne, a klenie nawet na gąsienice i karaluchy. Na duże płocie niezawodne są larwy ochotkowatych, które nie bez trudu trzeba wybierać z dennego mułu. Dorodne klenie mają często apetyt na różnego rodzaju owoce: wiśnie, porzeczki, czereśnie, mirabelki i maliny. Roślinożerne kilkunastokilogramowe amury, które niczym zaprogramowane kosiarki wycinają wszelkie zielsko w każdym zbiorniku wodnym, biorą doskonale na sałatę... i nawet na śliwki z kompotu (również do nęcenia z powodzeniem stosuje się liście sałaty i śliwki). Popularne białe robaki, tj. larwy muchy plujki, niektórzy wędkarze barwią na żółto bądź czerwono. Inni zakładają na haczyk tylko finezyjne „kanapki", np. białego robaczka i ziarno miękkiej pszenicy. Godną polecenia przynętą na liny i węgorze jest ślimak błotniarka oraz mięso małży. Wreszcie kolej na wszelkie pasty, ciasta i kluski. Podaję przepis na tzw. przynętę aromatyczną. 3 łyżki stołowe pszennej mąki, 3 szczypty cukru, szczyptę rozkruszonej wanilii, bądź zapachu waniliowego i łyżeczkę margaryny rozpuszczamy w mleku i mieszamy, aż do uzyskania konsystencji śmietany. Masę wylewamy na spodek, kładziemy watę, którą z wierzchu zalewamy łyżką stołową masy. Po ostygnięciu watę przesączoną ciastem tniemy nożyczkami na drobne kawałki. Niektórzy dodają jeszcze do przynęty odrobine anyżu. Wędkarze „pichcą" rozmaite pasty, w skład których wchodzi przeważnie mąka, ziemniaki, chleb, żółtko, czasem miód. Niekiedy dodaje się jeszcze barwniki spożywcze (żółte i czerwone) oraz cukier i sól do smaku. Do popularnych przynęt roślinnych należy pszenica (zwłaszcza na płocie), pęczak, ziemniaki, groch (na jazie, klenie, leszcze i brzany) oraz płatki owsiane, na które biorą wszelkie ryby słodkowodne. Podane tutaj przepisy na masy zanętowe i rady dotyczące ich stosowania nie wyczerpują absolutnie tematu. Doświadczeni wędkarze mają często swoje własne tajemnice i niechętnie je zdradzają. Na końcowy sukces, który dla wędkarza nieodmiennie oznacza złowienie okazałej ryby, należy uczciwie zapracować. Na pociechę zaś początkującym dodam, że doświadczenie przychodzi w miarę upływu czasu, liczonego w godzinach spędzonych nad wodą.
jak zrobić muche na ryby